Ciąg dalszy tekstu: Problemów ze wzrokiem ciąg dalszy.
https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3040653822756084921#editor/target=post;postID=4156452023362503202
https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3040653822756084921#editor/target=post;postID=4156452023362503202
No to jestem już po operacji.
Wszystko trwało zaledwie 2 i pól godziny.
Wszystko trwało zaledwie 2 i pól godziny.
Po zgłoszeniu się w rejestracji po chwili oczekiwania przyszła po mnie pielęgniarka
i zabrała na blok operacyjny. Tam kazano mi się ubrać w odzież ochronną, tj. bluza, spodnie, ochraniacze
na buty i czepek, wszystko z flizelinowe, jak mi się wydaje. No wyglądem bardziej
do kosmity byłem podobny, ale nic to. Następnie pielęgniarka przygotowała
stosowne dokumenty, zmierzyła ciśnienie, które było wyższe jak normalnie, założyła
wenflon, profilaktycznie i podała szereg różnych kropli do oczu, a następnie zaprowadziła
do poczekalni z wygodnymi fotelami. Co kilka, kilkanaście minut podawano krople
do oczu. Po pewnym czasie pojawił się anestezjolog, który omówił co i jak będzie
wykonywane, zapewnił, że cały czas będzie nas, bo było nas więcej, monitorował podczas zabiegu. Po stwierdzeniu,
że źrenica mojego oka dostatecznie się rozszerzyła, zostałem przez tegoż
anestezjologa zaprowadzony do sali operacyjnej. Tam polecono położyć się na
stole operacyjnym, zakropiono oczy miedzy innymi środkiem znieczulającym, do
nosa podłączono tlen, przykryto twarz specjalną sterylną chustą ,gdzie lekarz
wyciął otwór na oko, i rozpoczął się zabieg. Czułem dotyk lekarza, ale bólu nie
było. W tle słychać było muzykę, lekarz sobie pod nosem nucił i po kilkunastu
minutach usłyszałem „koniec operacji”.
Zszedłem ze stołu operacyjnego pod czujnym okiem anestezjologa, który następnie
zaprowadził mnie do innego gabinetu, posadził w wygodnym fotelu. Tam pielęgniarka
usunęła wenflon, przygotowała i objaśniła dokumenty a następnie zaprowadziła do
rejestracji w celu umówienia godziny na wizytę kontrolną następnego dnia.
Wszystko odbywało się w doskonale, jak mi się wydaje, wyposażonej sali,
w miłej ale profesjonalnej atmosferze. Szybko, bezboleśnie i skutecznie.
Z opatrunkiem na oku opuściłem klinikę. Następnego dnia rano udałem się
na wizytę do lekarza, gdzie po krótkim oczekiwaniu, bo takich jednookich było
więcej, lekarz zdjął mi opatrunek, zbadał oko i stwierdziwszy, że wszystko jest
w najlepszym porządku poinstruował o sposobie brania leków.
Wyszedłem z kliniki bez opatrunku, ze zdziwieniem obserwując, ze świat
stał się jaśniejszy, bardziej czytelny. Pełen komfort.
Kolejna wizyta za dwa tygodnie.
Dodam jeszcze, że wszystko działo się w niepublicznej placówce zdrowia,
ale w ramach NFZ, można?
Można.