Widziałem film i mam mieszane uczucia.
Film przedstawia
duchowieństwo z tej najgorszej strony.
Jest oczywiste, ze wśród ponad 30 tysięcy
księży są , i chcę w to wierzyć, ze jest ich większość, to porządni księża, czy
do końca wierzący, tego nie wiem. Są tacy, którzy sprawują swoją posługę
zgodnie z tym czego oczekuje od nich biskup, są tacy, którzy robią to, będąc w
pełni wiary w Chrystusa. Jest jednak spory, jak się wydaje ułamek tych, którzy
, jak powiada się w mediach, zagubili się. Gdyby to zagubienie dotyczyło tylko
ich, to ich sprawa, ale to „zagubienie” dotyczy innych , a w tym dzieci, czego
wybaczyć nikomu już nie wolno.
Wydaje się, ze film jest swego rodzaju kapsułą kurii, gdzie
najgorszy element to biskup i jego wierni, choć zdradliwi, pomocnicy.
Film jest przyczynkiem do refleksji na temat KK w ogóle. KK
jest z zasady strażnikiem Dekalogu, a więc moralności.
Pomijam fakt, że Dekalog
dany przez Boga Mojżeszowi funkcjonariusze KK zmienili, stawiają się pond
Bogiem i zmieniając jego prawa, dlaczego, kto im pozwolił?
Będąc jednak strażnikami moralności i tymi, którzy rozliczają
z grzechów, sami bez grzechu być muszą. No bo jak iść do księdza do spowiedzi i
spowiadać się na przykład ze zdrady małżeńskiej, skoro ten sam ksiądz z drugiej
strony kratki, też zdradza ślub czystości, jak spowiadać się z oszustwa
podatkowego (jeśli to ktoś w ogóle robi), skoro ten sam ksiądz ukrywa wszystkie
dochody.
O biskupie już nie wspomnę.
Już pisanie o krzywdzeniu dzieci pozostawię , bo to jest najgorsze co być może, to dotyczy innych grup społecznych także, ale kleru tym bardziej.
Nie oczekuję oczywiście, że księża będą jeździć na
osiołkach, nie oczekuję aby biskup chodził boso, ale naśladowcy Chrystusa i w
jego imieniu nawołujący do miłości i pokory powinni tę pokorę w pierwszej kolejności
demonstrować, pokazywać bojaźń bożą, a co mamy w zamian?
Pokaz pychy, buty i
oczekiwań na ustępstwa ze strony wiernych i przede wszystkim ze strony państwa.
Ja rozumiem , że istnieje problem samotności duchowych, ja
rozumiem, że są niby we wspólnocie, a w rezultacie sami, ale decydując się na
to wiedzą co ich czeka.
Myślę, że rozwiązaniem byłoby zniesienie celibatu. Nie
ma to znaczenia, czy ksiądz ma żonę, czy innego księdza za partnera, ale nie
jest sam.
Uważam, że KK nie ma prawa zajmować się polityką, ich
zadaniem jest rząd dusz nie ciał, nie finansów.
Film pokazał to zło, o czym wszyscy wiedzą, ale często
mówią, że go nie ma. Jeśli K.K. nie stanie się bardziej pokorny, bardziej miłosierny,
bardziej oddany ludziom, to w kościołach będzie coraz mniej wiernych.