czwartek, 7 listopada 2019

Olga Tokarczuk - Księgi Jakubowe


Olga Tokarczuk  Księgi Jakubowe

Powieść, książka, opowieść i chyba to ostatnie określenie jest najbardziej adekwatne. Nie będę powtarzał, co się o niej pisze i mówi, bo to każdy może sobie przeczytać. Tu chcę powiedzieć co sam o tym myślę.
Czytam tę opowieść z zapartym tchem, po kilka godzin dziennie. Długo, bo czasem trzeba się zastanowić, czasem zaglądam do wujka Google i sprawdzam pewne fakty, bo Olga Tokarczuk pisała przez sześć lat, w parciu o fakty, to co można przeczytać w kilka dni.
Lubię ten typ narracji w trzeciej osobie, ale też i tej wtrąconej, innej narracji. Nie będę tu wnikał w szczegóły, bo nie jestem teoretykiem literatury, ale wiem co lubię.
Losy przedstawionych osób splatają się, pojawiają się nowe, nagle narracja wraca do tych poznanych, czytelnik widzi świat oczami Jenty, kobiety, która niby umarła, ale żyje i obserwuje świat z góry.
Cały czas coś się dzieje i cały czas jest coś ciekawego. Trudno odłożyć książkę na bok, bo treść wciąga i ciekawość każe znowu sięgać po książkę, co niekiedy bywa w kolizji z domowymi obowiązkami.
Przeczytałem już „Gra na wielu bębenkach” i nie bardzo mnie zachwyciła za to „Dom dzienny i dom nocny” bardzo mi się podobał, tam znowu są historie różnych ludzi przedstawione w ciekawy sposób i postacie wynikają z kolejnych opowiadań.
Czekają na mnie już „Prowadź swój pług przez kości umarłych” i „Bieguni”. Tę ostatnią powieść zacząłem już czytać i widzę, że jest bardzo ciekawa. Najpierw muszę jednak skończyć „Księgi…”i do „Biegunów” już nie mogę się doczekać.
Zachęcam nieprzekonanych do czytania książek Olgi Tokarczuk, bo po prostu warto, przekonanych nie namawiam bo sami wiedzą co dobre.