niedziela, 21 stycznia 2018

Dogórynogiści



Zacznę banalnie, kiedy kończy się lato, zaczyna się szkoła.
Jedni idą do niej chętnie, inni nieco mniej.

Lata szkolne, to wg. mnie najfajniejszy okres wżyciu człowieka. 

To  w szkole spotykamy się z koleżankami,kolegami, kwitnie  życie towarzyskie,szczególnie na przerwach i po lekcjach, zawiązują się pierwsze przyjaźnie,pierwsze miłości, zdobywamy wiedz ę i poznajemy tajemnice otaczającego świata.
Jedynezmartwienie, to żeby nie złapać pały.

Było by to wszystko nader radosne, gdyby nie

DOGÓRYNOGIŚCI
                                        Możejuż i lepiej byłoby,
                                        aliściżyją miedzy nami dogórynogisci.
                                        Dogórynogisci  żyją między nami
                                        dodołu głowami, do góry, nogami.
                                        Utakiego zwykle, żono moja droga,
                                        tużnad kołnierzykiem zaczyna się noga.
                                        Takiejnodze zwykle dobrze się powodzi,
                                        zamiastchodzić w butach, w kapeluszu chodzi.
                                        Podtym kapeluszem, co jest oczywiste,
                                        powstająpomysły dogórynogiste.
                                        Czyto będzie przemysł, czy sprawy kultury
                                       noga zawsze myśli nogami do góry.
Uczcijmy wiec nogi zdobne krawatami,
Mówiąc ten utwór do góry nogami

 Wiersz,którego autora niestety nie pamiętam doskonale, choć sam wiersz pamiętam jeszcze z dawnych lat szkolnych, oddaje dawne lata, kiedy powstał i dzisiejszą rzeczywistość.
               Co wg mnie burzy ten sielski obrazek szkoły?
 Najpierw, od dawna, budzi mój niepokójpromowanie do klasy programowo wyższej dzieci z klas 1-3 bez względu na poziomwiedzy i umiejętności. Czy nie lepiej by było, gdyby taki dzieciaczek powtórzyłklasę i osiągnął odpowiednia dojrzałość szkolną i dalej kroczył przez szkołębez problemów, zamiast już na starcie wpadać w spiralę niepowodzeń szkolnychspowodowanych lukami w wiedzy? 
Warto tu dodać, że nie każde dziecko osiąga  wspomnianą dojrzałość w tym samym wieku, cojego rówieśnicy, wynika to z różnych uwarunkowań i nie świadczy o niedorozwojuumysłowym dziecka, czego często rodzice i niestety niektórzy nauczyciele nie rozumieją.
                  Podobnie ma się sprawa promowania z ocena niedostateczną.
Jaki ma sens kontynuowania nauki z przedmiotu, w którym są takie luki, ze nie możnago ocenić pozytywnie?
Wiedza przyrasta liniowo lub koncentrycznie. W największym uproszczeniu wyjaśnię : liniowy przyrost, to nowa wiedza w oparciu o posiadaną, koncentryczny, to rozszerzania posiadanej wiedzy. 
Jeśli wiec dziecko nie ma wystarczającej wiedzy w jakimś programowym, to nowa wiedza nie ma do czego przystawać lub nie ma co rozszerzać.Jedynym rozwiązanie by było obowiązkowe zajęcia uzupełniające luki w wiedzy, aż do osiągnięcia pożądanego poziomu.
W efekcie wypuszczamy w świat ludzi niedouczonych, ale krzywa wykształcenia Polaków rośnie, cokolwiek by to znaczyło. Efekty są opłakana, podam tylko jeden zabawny, czy raczej smutny przykład. Student prywatnej, ale prestiżowej uczelni na teście „Polska” pisał małą literą, i sąsiadów Polski tez wymienić nie potrafił, to tylko taki drobiażdżek, ale jaki wymowny.
Tak więc sprawa postawiona na głowie, podobnie jak następna.
Problemem, który należy rozwiązać, jest kształcenie n-li. Powinno się kształcić dwu przedmiotowców, co zdecydowanie ułatwi pracę dyrektorowi i podniesie poziom nauczania, bo nie będzie trzeba na kilka godzin zatrudniać dodatkowego nauczyciela, tu temat powinno się  rozwinąć, ale nie o to tu chodzi.
Rozpoczynającreformę w oświacie należało rozpocząć od reformy kształcenia nauczycieli, apotem przystąpić do reszty. Widać to zresztą po np. braku nauczania etyki, bonie ma kto tego uczyć.
            Jeśli już mowa o etyce, to i oreligii. Otóż i tu sprawy są do góry nogami postawione.
Pomijam już fakt, że nauka religii w szkole jest błędem i nikomu nic nie daje, to jeszcze łamane jest prawo do zachowania wiedzy o wyznaniu, bo rodzice muszą zdeklarować się co do religii. Zastrzeżenia budzi jednak jeszcze inna sprawa,to katecheci.
Katechetów zatrudnia biskup, a płaci organ prowadzący, czyli miasto, gmina, czy powiat.
Gdzietu sens, gdzie logika.
 Nie wspomnę już o tym, że w większości ci nauczyciele religii niewielkie maja pojecie o dydaktyce i efektów tego długo nie będzie trzeba oczekiwać, zresztą już są widoczne.
            Kolejny oświatowy fikołek, to egzaminy i to te po podstawówce, i po gimnazjum.
Jakoś mało słyszałem, aby wyniki wymienionych egzaminów spowodowały trzęsienie ziemi w szkole. Fakt, że większość uczniów bardzo słabo zdała egzamin z jakiegoś przedmiotu powinien zaowocować stosownymi represjami w stosunku do nauczyciela.Zabraniem nadgodzin, dodatku motywacyjnego, częstszych hospitacji itp. 
            Można by tak długo jeszcze wymieniać dogórynogiste pomysły urzędników od oświaty. Tu liznąłem zaledwie temat i niech na razie tak zostanie.
            Gdyby zajrzeć w inne branże, to jesttakich przypadków, pomysłów, przepisów i ustaw z nogi wziętych wiele.
Wymieniętu krótko: Polską rządzi kościół nie rząd i sejm, Rydzyk olewa episkopat i nic,episkopat milczy, ale kasa swoje robi, czy choćby ekolodzy, dla którychbezpieczeństwo żabek jest ważniejsze od bezpieczeństwa ludzi o dzieciach niewspominając.
            I to by było ,tym czasem, na tyle.
            Droga czytelniczko, drogiczytelniku, jeśli masz ochotę to dopisz w ramach komentarzy kolejne pomysły,sprawy, czy problemy związane z pomysłami zrodzonymi z nogi zdobnej w krawat ikapelusz. Powstanie zapewne spory katalog dogórynogistych pomysłów.
           

Komentarze

  1. Bardzo dobry i dobrze napisany temat . Poruszyłeś bardzo ważny wątek, mianowice sens istnienia tych prywatnych szkół i uczelni, których niestety coraz więcej – ( sa i wyjątki gdzie wiedza w takiej szkole jest na pierwszym miejscu). Tak długo będa one trwać jak długo będzie zapotrzebowanie na nie . No bo po co się uczyć kiedy można w sposób formalny kupić DYPLOM . Nauczyciel w takiej szkole ma wytracone wszystkie argumenty z ręki zmuszające do nauki – (płaci delikwent i ocenę musi mieć na zaliczenie) i koło się zamyka .Dobrzę że życie zaczyna weryfikować szkoły , ale nie wszystkich to dotyczy – co mają zrobić z takim który ma pracę i jest dobrym pracownikiem , a jedynie brak mu „WYŻSZEGO” ?Inny przykład ciągle reformują szkolnictwo , nigdy nie wiadomo jakie podręczniki i jaki program (też zależy kto ma szersze plecy ) .A te dzieciaczki co powinny jeszcze bawić się w piaskownicy idą dzielnie do szkoły – często z płaczem i pytaniem „Mama przyjdziesz po mnie , nie zostawisz mnie ” Przecież one nie dorosły emocjonalnie do szkoły – to jeszcze oseski itd. itd…Wiersz Twój i opis i ten tytuł dogórynogami jest fantastyczny – Pozdrawiam ..))
  2. Kiedyś zaczynało się edukacje od „Elementarza” czyli popularnej Ali i Asa i jakoś ludzie kończyli studia, pracowali – teraz od 1-szej klasy szkoły podstawowej chcą z dzieciaków zrobić Einsteinów, a nic z tego nie wynika. O przyjęciu do pracy można pomarzyć pomimo sławnych konkursów ogłaszanych wszem i wobec – prace dostaje i tak z góry upatrzona osoba, a nie ten kto ma wiedzę i umiejętności.A opieka lekarska nie jest postawiona do góry nogami ? Masz kasę się leczysz nie masz cierpisz pomimo płacenia składek i pewnie jeszcze by się coś znalazło ale pozostawię innym coby się wypowiedzieli
    • Dopisujemy więc służbę zdrowia do listy spraw postawionych na głowie.Dziękuję za wpis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz