niedziela, 21 stycznia 2018

O filmie

14 marca 2011

             Zdarza mi się oglądać filmy. Oglądam zwykle sensacyjne w rodzaju Bonda, oglądam inne też,np. w rodzaju ”Kod Da Vinci” itp. To po prostu dobra rozrywka, bo wiadomo, jak się skończy.
Lubię też niektóre stare seriale, np.” Czterech pancernych”,”Kapitan Klos”, czy „007 zgłoś się”.
Z przyjemnością tez obejrzałem ostatnio „Wojnę domową”, czy”Rodzinę Leśniewskich”.
Czasem najlepsza z żon zaciągnie mnie do oglądania komedii romantycznej i , co tu kłamać, też chętnie zobaczę, bo to też niezła zabawa.
 W każdym przypadku chodzi o to, że kino ma sprawiać przyjemność, budzić fantazje, przemyślenia.
            Kilka dni temu obejrzałem film”Dziwny przypadek Benjamina Buttona”(reżDavid Fincher, USA 2008).
To film, który opowiada historię człowieka, który urodził się starcem, a zmarł niemowlęciem.
Urodził się jako osiemdziesięciolatek, a z upływem czasu stawał się coraz młodszy. Bohater podróżował po oceanie, przeżył bombardowanie Pearl Harbour,  by w końcu powrócić do domu. Bywał tez w Indiach. Do Indii udał się, bo jego kochana kobieta była w ciąży i nie chciał aby w niedalekim czasie musiała zajmować się dwójką dzieci,dzieckiem jego i Daisy i nim samym, kiedy stanie się rówieśnikiem swego dziecka. Umiera w ramionach swej kochanej Daisy jako niemowlę pogrążony w demencji starczej.
Film jest epicką przygodą dziejącą się w czasie, opowiada o radościach życia, smutku, umieraniu i miłości,która pokona czas.
                 Drugi film, który wywarł na mnie ogromne wrażenie, to” Dresu Uzala”(reż i scen. AkiraKurosawa, prod. Japońsko –Radziecka 1975), film o Kirgizie, który nauczył ludzi szacunku do przyrody.
Film opowiada  historię twardej, męskiej przyjaźni rosyjskiego oficera, kartografa Władimira Arsenijewa, przecierającego szlaki tajgi i jego przewodnika, autochtona – samotnego i sędziwego myśliwego Dersu Uzala. Dla Dersu tajga nie ma tajemnic, dlatego udaje mu się uratować życie całej ekspedycji Arsenijewa.
Jako przewodnik Dersu wielokrotnie zadziwiał uczestników wyprawy swymi niezwykłymi umiejętnościami.Fascynował też Arsienjewa swoją bezinteresowną troską o życie nieznajomych ludzi i zwierząt oraz poglądem na przyrodę, wedle którego : słońce, ogień,ptak, woda, wiatr jest istotą myślącą, równą człowiekowi, jest „ludziem”, jakich nazywał.
Wiele lat później spotykają się ponownie i Arsenijew zabiera swego wybawcę do miasta, ale ten nie potrafi przyzwyczaić się do nowoczesnego życia i powraca do lasów.
                   Nie jestem filmoznawcą, nie znam się na filmie, ani tym bardziej nie zamierzam być krytykiem filmowy.
Chce po prostu powiedzieć, ze oba wymienione wyżej filmy  zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Film o Benjaminie zaskoczył mnie przewrotnością, pomysłem. Zmusił do głębokiego zastanowienia się nad tym co by było, gdyby… Film pokazał też miłość, wielką, bezwarunkową miłość. Miłość nie tylko cielesną, fizyczną, ale miłość pełną oddania, poświęcenia i wiary w drugiego człowieka.
Film o Dersu kazał spojrzeć na przyrodę, jako coś, co ma wpływ na nas, kazał dostrzec w innym człowieku cząstkę tej przyrody.
                 Nie potrafię oddać tego co chciałbym powiedzieć, po raz pierwszy brak mi słów na oddanie wrażenia jakie filmy po sobie zostawiły.
Cały czas wracają sceny to z jednego filmu, to znów z drugiego.
No cóż, nich tak już zostanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz