niedziela, 21 stycznia 2018

O nauczycielach.

29 grudnia 2010

Ostatnio często w prasie i innych publikatorach pojawiają się informacje o propozycjach zmian w Karcie Nauczyciela i w funkcjonowaniu oświaty w ogóle.
Zmiany te chcą wprowadzać ludzie, którzy za stan oświaty odpowiadają.
Mam jednak nieodparte wrażenie, że i ci co chcą zmian dokonywać i ci, co sprawy te komentują, a także ci, którzy permanentnie oświatę, nauczycieli krytykują,wiedzą o szkole tyle, ile pamiętają z lat uczniowskich.
Najgłośniej krzyczą ci, którym w szkole szło kiepsko, oraz ci, którzy nauczycielom,nie wiadomo czego, zazdroszczą.
Spójrzmy na szkolę, na jej stan obecny.
Nauczyciel ma 18 godzin dydaktycznych, czyli tych przepracowanych tyłem do tablicy, bezpośrednio z dziećmi w ramach wprowadzania nowego materiału.
Poza tym odbywa w ciągu roku szkolnego, w zależności od umiejętności organizacyjnych dyrektora,4-6,7 rad pedagogicznych,(po 1-do kilku godzin każda). W miesiącu czasem kilka zebrań przedmiotowych, zespołów wychowawczych i tp, i to zawsze w godzinach popołudniowych, co jakiś czas spotkanie z rodzicami i to w godzinach raczej wieczornych, ponadto sprawdza prace klasowe, kartkówki, wypracowania.
 Każdy nauczyciel, pomijam tu osoby uczące, co wyjaśnię później, przygotowuje się do lekcji. Jeszcze trzeba przygotować jasełka,akademie z okazji…, dyskotekę, czy inną ważną imprezę, też po lekcjach, a w dodatku jeszcze często dzieci doprowadzić do kościoła i tam z nimi przebywać w ramach jakiegoś idiotycznego programu katechetycznego.
Nie można też zapomnieć o roli wychowawcy klasy, który musi wzorowo prowadzić dziennik lekcyjny, bo to jest jednak bardzo ważny dokument. Dokument ten może być prowadzony tylko w szkole, bo nie wolno go zabierać do domu i to też po lekcjach trzeba robić.
No i jeszcze wycieczki, jeśli nauczyciel ma w tym dniu 3 lekcje, a wycieczka trwa 10 godzin,to mu nikt za to  nie zapłaci.
            Wspomniałem wyżej o nauczycielach i osobach uczących.
 W każdej szkole są i tacy i tacy, mniej więcej po połowie.
Nauczyciele,to ludzie z dużą wiedzą, i tym czymś,co sprawia, że uczniowie ich słuchają, bo maja dzieciom coś do powiedzenia, bo potrafią wiedzę przekazać w sposób ciekawy, bo w uczniu widzą człowieka.
Osoby uczące, to ludzie, którzy stwierdzili, że tak będzie w życiu łatwiej. Mają co prawda wiedzę, tylko nie potrafią zrobić z niej użytku i ci czynią najwięcej szkody dzieciom. Dla nich nie ma problemu nieodrobione zadanie domowe, to po prostu „jedynka”, nie zastanawiają się, czemu brak tego zadania, a może w dom ubyła burda, a może dziecko musiało zarobić na kolacje itd.
 U nich zwykle jest hałas na lekcji, tam też zdarzają się kosze na głowach i wszelkie inne dziwne rzeczy.
Dobry dyrektor przechodząc się po korytarzu w czasie lekcji pozna, gdzie w klasie jest nauczyciel, a gdzie osoba ucząca, tylko ilu jest dobrych dyrektorów?
            Stan kadry pedagogicznej można też łatwo zweryfikować, a to dzięki egzaminom na koniec gimnazjum. To jedyny pozytywny aspekt tych egzaminów.
Sprawa wydaje się prosta. Jeśli z klasy, przykładowo IIIb gimnazjum, na 30 uczniów egzamin z matematyki zdało 7, a reszta słabo, albo źle to wniosek jest jeden:nauczyciel, czy raczej osoba ucząca, jest do niczego.
Co w takiej sytuacji powinien zrobić dyrektor?
Wezwać osobę uczącą ,poinformować o wynikach i swoich oczekiwaniach, dając rok czasu na poprawę, zabrać wszelkie ewentualne nadgodziny, dodatki itp.
Po roku, w przypadku braku poprawy zwolnić takiego pasożyta i już. Oto cała reforma.
            Co zatem powinno się zmienić w oświacie?
Myślę, że większość nauczycieli ( nie osób uczących) zgodzi się ze mną, że chętnie pracowaliby od 8-16. W tym czasie odbędą swoje zajęcia dydaktyczne, pomogą dzieciom z trudnościami, odbędą zebrania z rodzicami, wszelkie rady, zebrania,przygotowania akademii, jasełek, poprawią prace klasowe, sprawdziany,poprowadzą dziennik, kółka zainteresowań, a za wycieczkę całodniową dostaną dodatkowe pieniądze, a po tych godzinach żadnych kontaktów ze szkołą, to czas dla rodziny, dla siebie.
Tu wspomnę o jeszcze jednej sprawie, mianowicie o dokształcaniu, co nauczyciele zwykle czynią, a robią to w swoim czasie wolnym, zwykle kosztem rodziny, bo w soboty i niedziele.
Kiedy lekarz ma taka potrzebę, to robi to w godzinach pracy, zamykając gabinet i już.
            Ciągle narzekającym na nauczycieli ,na szkolę polską powiem tak: trzeba się było uczyć. Nikt nikomu nie bronił bycia nauczycielem, ale nauczycielem,nie zaś osoba uczącą.
Do tego trzeba jednak mieć predyspozycje, jeśli ich nie mamy, to  nie krytykujmy, nie narzekajmy, bo ja też mogę powiedzieć, że politycy zarabiają duże pieniądze i teoretycznie mógłbym im zazdrościći tych pieniędzy i nielimitowanego czasu pracy, tylko ja nie mam do tegopredyspozycji, ja nie potrafię kłamać, mamić próżnymi obietnicami, oszukiwać,więc nie zazdroszczę politykom.
Malkontenci niech więc nie zazdroszczą nauczycielom wakacji, rzekomych 18 godzin pracy, jeśli nie maja tego czegoś, tego daru przekazywania wiedzy, daru dostrzegania w uczniu człowieka, niech nie krytykują, nie wymyślają idiotyzmów.
Niech każdy robi swoje.
            I to by było na tyle w tej sprawie.

Komentarze

  1. Bardzo mądra uwaga i prawdziwa. Nie zawsze nauczyciel miał 18 godzin tygodniowo,pamiętam czasy kiedy uczyliśmy sześć dni w tygodniu i mielismy po 7 godzin dziennie,do tego jeszcze wieczorówka i szkolenia,zebrania, prace społeczne,biwaki,wieczorki,imprezy uczniowskie i wiele innych zadań.Konspekty lekcji-kazdego dnia z kazdego przedmiotu.A ile zarobiliśmy? A jaką mamy emeryturę? A jakie mamy zdrowie? Idącego ulicą nauczyciela – każdy rozpozna !Pozdrawiam serdecznie !
  2. Szczególnie podoba mi się ten podział na nauczycieli i osoby uczące. Moim zdaniem właśnie przez tę ostatnią grupę ludzie mają taką a nie inną opinię o tym zawodzie
  3. Interpretacja czasu pracy nauczyciela jest błędna i na swoją szkodę czynią to sami nauczyciele. Nauczyciel pracuje 42 godz. tygodniowo, w tym 18 godzin dydaktycznych (lekcji) bezposrednio z uczniami. Pozostały czas to te zajęcia, które Pan wymienił. Podział na nauczycieli i osoby uczące oddaje sens pracy pedagoga. Pytanie zasadnicze – kto jest bardziej doceniany (nagradzany) przez dyrektora szkoły, nauczyciel, czy osoba ucząca? Według mnie, ten kto bardziej „podlizuje się” dyrektorowi, kto jest mierny, ale wierny (sługa) dyrektora. Nie zawsze tak być musi, ale często tak jest. Ocena pracy nauczyciela to duży problem w systemie oświaty.
  4. To jest prosty przepis na normalną szkołę – może trochę uproszczony. Tylko czy ktoś to zrozumie? Wiele osób obraca się przeciwko nauczycielom. Nie wszyscy jednak są źli. Jak w kobiałce truskawek – są pyszne i zepsute.Podejmując ponad 20 lat temu pracę nauczyciela „na mózgu zrobiłem sobie tatuaż” – cytat z Francoise Mouriaca: „Nauczyciel – to ten, który uczy człowieczeństwa”. To wciąż mnie trzyma. Lecz „system” chwilami wydaje się być już silniejszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz