niedziela, 21 stycznia 2018

O świętach.



Święta, święta i po świętach. Tak w skrócie można by skwitować ostatnie dni.
Byłoby to jednak zbyt wielkim uproszczeniem, choć życie proste daje więcej radości jak skomplikowane, to jednak kilka refleksji poświątecznych mi się uzbierało.
Najpierw wiele przygotowań. Tak i więc szczególne porządki,choć wielu z nas na co dzień ten porządek utrzymuje, to jednak wyciera się kurze gdzie na co dzień się nie da sięgnąć, a to wykonuje się różne inne prace,które w rodzaju zmiany poza kolejnością pościeli, czy nie wiem czego tam jeszcze,  ulegając ogólnemu nastrojowi, się przy tej okazji robi.
Dalej robi się listę prezentów, które trzeba kupić i ci bardziej zapobiegliwi robią to odpowiednio wcześniej.
Skupujemy niewiarygodne ilości jedzenia, w tym ryb, ciasta…
Jak się okazuje coraz mniej ludzi piecze samemu, jak widać w cukierniach, większość woli kupić, bo to i dobre i bardziej się opłaca.
Kupimy tyle ile nam potrzeba i oczywiście dużo więcej, aby czasem nie zabrakło.
W dniu wigilijnym pani domu urobiona po pachy, reszta rodziny ubiera żywą lub sztuczną choinkę, no wszystko gotowe.

Wreszcie zasiadamy do wigilijnej kolacji, tego zasadniczego elementu tych świąt. Dzielimy się opłatkiem, składamy sobie życzenia i jemy,jemy, jemy. Potem rozpakujemy prezenty. Jedni z nich zadowoleni inni mniej, ale liczy się fakt.
Tu mam jednak pierwszą refleksję: póki dzieci małe, szkolne, to te prezenty są atrakcją dla dzieci, ale gdy dzieci już dorosłe, na swoim garnuszku, to czy ma sens taka wymiana prezentów?
Czy nie lepiej by było, aby każdy kupił sobie co tam chce i każdy byłby zadowolony, i oszczędziłby innym wymyślania, co tu kupić.
 Nie znaczy to, abym sam był z prezentów niezadowolony, oczywiście jestem, jak zawsze zadowolony, bo zawsze to przydatne i atrakcyjne otrzymywać prezenty, tylko czy inni są zadowoleni z moich prezentów?
Zawsze mam ogromny problem z doborem, brak pomysłów po prostu.

No a teraz święta właściwe, „ pierwsze” i „drugie”, tak potocznie bowiem je nazywamy.
Nie wspomnę już, że tylko w naszym kraju są dwa dni świąteczne.
Tak więc rodziny, znajomi odwiedzają się wzajemnie i jedzą,jedzą ….lulki palą itd.

Po świętach gospodyni robi remanent w lodówce i co się okazuje? A no, pełno jeszcze jedzenia. Część da się wepchnąć do zamrażalki,resztę trzeba pozjadać, aby się nie popsuła.
I tu kolejna refleksja: jedzenia jak już pisałem kupiliśmy dużo więcej w myśl zasady, że niczego nie może zabraknąć, tyle, że i tak kupiliśmy za dużo.
Wynosząc śmieci można się o tym dobitnie przekonać.
Wrócę na chwilę do choinki. Usłyszałem w telewizorni wypowiedź ekologa, który mówił, ze choinki żywe można i nawet trzeba mieć, bosą one wynikiem tak zwanej przerywki, a potem same się w przyrodzie autodestrukcji poddadzą. Drzewka sieje się jak marchewkę, a potem nadmiar trzeba usunąć aby inne mogły rosnąć.
 No przekonujące to było, tym bardziej, że choinki sztuczne są z plastiku, który się też sypie i od czasu do czasu trzeba je wyrzucić, bo robią się brzydkie i problem, bo to się długo rozkłada.
Wracając do samych świąt, to data jest umowna, bo tak naprawdę to nie wiadomo dokładnie kiedy Chrystus się urodził.
Dzień 25 grudnia był pogańskim świętem związanym ze zrównaniem dnia i nocy,  a także uznawanym za dzień narodzin Mitry-Słońca Niezwyciężonego.
Święta za nami, gotówka popłynęła do kieszeni handlowcóws zerokim strumieniem, nasze kieski stały się mocno lżejsze, sami zaś staliśmy się trochę ciężsi, emocje z prezentami opadły, na  śmietnikach zaczynają się pojawiać choinki.
Za jakieś jedenaście miesięcy wszystko zacznie się od początku.
I to by było na tyle.

 Komentarze


  1. Kocham Boże Narodzenie! To święto magii, ciepła, może jest w czasie tych świąt trochę za dużo kiczu. Zapach choinki, prezenty, spotkania z rodziną i suto zastawiony stół, a tak naprawdę nic się nie zmienia….za rok świeta zapach choinki i tak w kółko. Polacy są tradycjonaliści
    • Dziękuję miłym respondentkom za wyrażenie swojej opinii. Zgadzam się oczywiście ze zdanie barbaxxx i Mika, a także częściowo z opinią osoby podpisującej się Terecha.W odniesieniu do słów tej ostatniej , chciałbym kilka słów dodać.O narodzinach Boga, a raczej Syna Bożego wspomniałem, pisząc, że daty nikt nie zna, jeśli zaś chodzi o pychę, to właściwie miła respondentko, co ona ma wspólnego z obżarstwem, prezentami i wydawaniem pieniędzy?Podzielam Twoje obawy co do ewentualnego zamierania obchodzenia tych świąt. Myślę jednak, że komercjalizacja z tym związana ma soje jedno ze źródeł w postępowaniu kleru, któremu społeczeństwo coraz mniej ufa.Wszystkie panie serdecznie pozdrawiam i zapraszam do dalszego wyrażania swych myśli, oczywiście nie koniecznie zgodnych z moimi poglądami.
  2. Jestem ptaszkiem-sikorką latającą po internecie i przypadkowo tu trafiłam. Przejrzałam co tu napisano jedynie po tytułach, jednak tylko tekst „O świętach” mnie zainteresował. Przeczytałam dokładnie opis świąt, w znaczącej części prawdziwy. Jako że jestem osoba wierzącą, tradycjonalistką i pamiętająca święta z okresu mojego dzieciństwa od razu rzucił mi się „oczy” brak w tekście autora istoty sprawy, czyli głównego punktu odniesienia tj. z jakiego powodu obchodzimy te święta. Uważam, że bardzo źle się dzieje, iż teraz coraz mniej święta Bożego Narodzenia nie są utożsamiane z tym, dzięki któremu je obchodzimy, czyli z narodzinami Boga – Jezusa, ale z zakupami, prezentami, wystrojem zewnętrznym i – powiem trochę niestosownie – z żarcie, jednym słowem z pychą. Narzekamy, na brak pieniędzy, ale stosujemy zasadę: „postaw się, a nie daj się”. Tradycja wygrywa … !? No i wcale się nie dziwię, ale tylko w zakresie wigilii Bożego Narodzenia Przecież to polska tradycja związana z religią i wiarą w Opatrzność. Nie winię tu autora, że o moich refleksjach nie napisał. Uważam, że nie nasunęły mu się takowe. Ale jego opis Świąt do wyrażenia moich refleksji mnie sprowokował. Każdy pisze co uważa, tak samo i ja uczyniłam. Coraz mniej w naszym otoczeniu bożonarodzeniowych obrzędów jak jasełka, uroczyste otwarcie żłóbka z udziałem dzieci, które mówiły wierszyki i śpiewały kolędy, udział w uroczystej mszy zwanej pasterką zanika, tak samo jak wspólne z dziećmi i wnukami nawiedzanie żłóbka. Można taki stan jaki wokół świąt obecnie panuje na różne sposoby tłumaczyć.Nie będę się tu nad nimi rozwodzić. Zakończę wyrażeniem mojego niepokoju – jeszcze pokolenie, może dwa, a religijny charakter świąt Bożego Narodzenia zaniknie na stałe, wigilia stanie się kolacją a -Polska – „Europą”.
  3. witam qr ja święta robię bardzo skromne a zaoszczędzone pieniądze wolę wydać na karnet na basen albo na inne przyjemności nie lubię wyzucac jedzenia do śmietnika bo wiem co to bieda .
  4. A ja mimo wszystko kocham te świeta Rom,ciężko się napracuje przed nimi i nie raz ”padam na twarz ”(pracuje w handlu)ale mają one w sobie cudowną moc…jednoczą ludzi,rodziny,wszyscy starają sie być blisko siebie…wracają na te chwile do domu z najdalszych zakątkow świata….a prezenty? wystarczą przecież upominki kupowane przez cały rok i ”chomikowane”na tę specjalną okazje…kocham ten nastroj i wieczór wigilijny,potem Pasterka…i swiąteczne spotkania,długie rozmowy…a obzarstwo?nie jadam wiecej niz zwykle a że troszkę wykwintniej ,kocham choinkę żywą ,piekną,pachnącą ,zieloną :))…i kolędy ….myślę ,że każdy ma prawo do swojego sposobu przeżywania radości Bożego Narodzenia.A komercja?wkrada sie wszędzie…mamy XXI wiek,nigdy juz nie będzie tak jak kiedyś..ale młodzi przejmują wiele naszych tradycji ….Rom,nie było mnie tu dawno tak się złożyło…dlatego życzę Ci Szczęśliwego Nowego Roku,niech się spełniają Twoje marzenia każdego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz